Dodano: 02.07.2013 r.
RZESZÓW. Właściciele ogródków przez trzy miesiące nie muszą się wyprowadzać z ul. Lwowskiej.
Działkowcy z Rodzinnego Ogrodu Działkowego Energetyk 1 przy ul. Lwowskiej nie muszą się wyprowadzać ze swoich ogródków. Jeszcze 4 czerwca dotarła do nich informacja, że 17 czerwca będą musieli odejść ze swoich działek, bo będzie tam budowana droga na targowisko. Okazało się jednak, że władze miasta wydłużyły termin opuszczenia ogródków do końca września.
W ubiegłym tygodniu w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym Energetyk 1 40 działkowców (wszystkich jest 58) spotkało się z Romanem Holzerem, wiceprezydentem Rzeszowa i Grzegorzem Tarnowskim, dyrektorem Biura Gospodarki Mieniem Miasta Rzeszowa. Przedstawiciele Urzędu Miasta zaoferowali właścicielom działek pomoc i zaproponowano im zastępcze działki pod ogródki.
Władze miasta pomagają działkowcom
- Władze nie pozostawiły działkowców bez pomocy – mówi Sławomir Kotowicz (56 l.) z komitetu działkowców w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym. – Niedawno podstawiono służbowy samochód pod ogród przy ul. Lwowskiej i urzędnik z trzema działkowcami objechał tereny, które mogłyby być wykorzystane na ogródki. Pokazano tereny przy ul. Lwowskiej, Cienistej i Kwiatkowskiego. Jednak tam nie ma prądu i wody, dlatego we wtorek, 2 lipca, znów kolejnych trzech działkowców będzie oglądać inne grunty.
Działkowcy z ogródków przy ul. Lwowskiej są oburzeni na Podkarpacki Okręg Polskiego Związku Działkowców, który miał kilka miesięcy na dogadanie się z władzami miasta w sprawie zastępczych działek, ale nic nie zrobił w tej sprawie. Nowo powołany komitet działkowców załatwił to w trzy tygodnie. Jak nas poinformował Sławomir Kotowicz, prezes ROD Energetyk 1 Edward Wajda (62 l.) zamierza zburzyć murowaną świetlicę, którą wybudowali działkowcy. – Źle nam się układa współpraca z prezesem – mówi pan Sławomir. – Unika nas i nie udało nam się porozmawiać z nim o naszych problemach.
Dostaną odszkodowanie?
Władze miasta nie unikają też tematu wypłaty działkowcom rekompensaty za utratę działek. Jednak muszą oni zbiorowo wystąpić do sądu o odszkodowanie, bo właściciele działek nie mają notarialnego aktu gruntów. Teren ten jest własnością miasta i został on przed laty im wydzierżawiony. Nie ma też podstaw prawnych, żeby im wypłacać pieniędzy za utracone grunty. Możliwe jest to tylko w przypadku zasiedzenia i poniesionych kosztów, np. budowy altanek Rzeczoznawcy już wycenili wartość działek, które stracą działkowcy – każdy ogródek wyceniono na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Mariusz Andres