Dodano: 29.07.2013 r.
PODKARPACIE. Poprzedni zarząd województwa na uruchomienie oddziału onkohematologii dziecięcej przeznaczył 7 mln zł. To za mało na sfinalizowanie inwestycji.
W regionie żaden szpital nie zajmuje się leczeniem chorób nowotworowych u dzieci. Decyzję o nadbudowie Bloku Dziecięcego z przeznaczeniem na utworzenie oddziału onkohematologii dziecięcej w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie podjęto już w zeszłym roku. – Samorząd województwa przeznaczył na to 7 mln zł, co jest kwotą niewystarczającą na sfinalizowanie całości inwestycji – mówi Tadeusz Pióro, członek zarządu województwa podkarpackiego odpowiedzialny za służbę zdrowia.
Wicemarszałek podkreśla, że zarząd musi teraz znaleźć dodatkowe źródło finansowania. Nie może bowiem dojść do sytuacji, w której rozpoczętą budowę trzeba będzie zostawić w połowie ze względu na brak pieniędzy.
Jest taka potrzeba i jest potencjał
Podkarpacki samorząd zapewnia, że zależy mu na tym, żeby taki oddział powstał i to właśnie w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie za względu na działające tam oddziały dziecięce i dużą liczbę specjalistów chorób dziecięcych. Według Tadeusza Pióro, powstanie takiego oddziału to jeden z priorytetów dla województwa. Liczy więc, że jeszcze w tym roku uda się sfinalizować te ambitne plany, a w roku 2014 zostaną już przyjęci pierwsi pacjenci. Potrzeba jest duża, bo co roku poza województwem leczonych jest około 60 dzieci, za co NFZ płaci z tytułu migracji pacjentów 5 mln zł.
Oddział onkohematologii musi spełnić restrykcyjne wymogi pod względem sanitarno-epidemiologicznym, prowadzi bowiem diagnostykę i leczenie pełnego zakresu chorób nowotworowych, a także schorzeń hematologicznych (białaczki, chłoniaki, wszystkie guzy lite, niedokrwistości, skazy krwotoczne, neutropenie). Wymaga teraz powstania pracowni leków cytostatycznych przy szpitalnej aptece oraz rozbudowy i unowocześnienia laboratorium, które będzie mieć ważną rolę w diagnostyce.
- Dzieci chore onkologicznie, po chemioterapii są pozbawione odporności. Dla zdrowego dziecka niegroźna infekcja wirusowa czy bakteryjna może być kilkudniowym problemem, w przypadku dziecka z obniżoną odpornością może się stać zagrożeniem nie tylko zdrowia, ale i życia. Dlatego takie dzieci muszą przebywać w izolowanych pomieszczeniach, ze specjalnymi śluzami i własnym węzłem sanitarnym. W placówkach zajmujących się leczeniem dzieci onkologicznych takie odrębne sale są normą – mówi dr hab. n. med. Bartosz Korczowski, ordynator klinicznego oddziału dziecięcego z pododdziałem neurologicznym.
Leczenie onkologiczne jest długotrwałe, trwa od kilku tygodni do wielu miesięcy. Dla dziecka ważna jest obecność rodzica. Leczenie w odległym ośrodku to dla rodziców dodatkowy problem. – Obecnie dzieci, które trafiają do nas i u nas są wstępnie diagnozowane, muszą kontynuować leczenie w ośrodkach w Lublinie, Krakowie i Warszawie – mówi dr hab. n. med. Bartosz Korczowski.
Anna Moraniec