RZESZÓW. Coraz więcej osób przemierzając ulice miasta, nie może oderwać wzroku od swojego smartfona. Fonoholizm staje się coraz większym problemem. Podjęcie rękawicy rzuconej przez technologię wydaje się być niemożliwe, jednak istnieją rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo fonoholików na ulicach.
Bez smartfona ani rusz
Współczesny nastolatek nie wyobraża sobie choćby jednego dnia bez telefonu komórkowego. Potrzeba bycia w ciągłym trybie online, stała się dla nas nie do odparcia, w popadaniu w skrajność pomaga nam ogólnodostępny internet.
Format spotkań na przestrzeni zaledwie 8 lat zmienił się diametralnie. To, z czym kojarzą nam się aktualnie grupy młodzieży przesiadującej w restauracjach i galeriach, to obraz osób, które nie rozmawiają, lecz korzystają ze smartfonów i komentują wykonywane na nich czynności.
Coraz trudniej przychodzi nam odłączyć się od sieci. Społeczeństwo staje się - w pewnym stopniu – podobne do tego zarysowanego w filmie Surogaci reżyserii Jonathana Mostowa. Z czasem zaczniemy przypominać społeczeństwo Orwellowskich proli.
Problem staje się o tyle poważny, że coraz częściej problem fonoholizmu przenosi się na ulice miasta. Ludzie wpatrzeni w telefony komórkowe nie zwracają uwagi na sytuacje dookoła nich. Z tego powodu z czasem niezbędne staną się naziemne oznaczenia w postaci ledowych świateł przed przejściem dla pieszych oraz informacji o ciekawych budowlach w pobliżu, których się znajdujemy, gdyż coraz trudniej będzie nam podnieść od wiecznie tętniącego życiem świata online.
Przykłady z zewnątrz
Niemieckie miasto Augsburg postanowiło zatroszczyć się o użytkowników smartfonów korzystających z telefonu podczas przemieszczania się chodnikiem. Specjalnie dla nich został stworzony system ledowej sygnalizacji świetlnej, zainstalowanej przed przejściami dla pieszych.
Na podobny pomysł wpadły władze miasteczka Bodegraven w Holandii. Tam rozwiązanie problemu fonoholizmu zastosowano pilotażowo w pobliżu trzech szkół.
Krok dalej poszli włodarze belgijskiej Antwerpii. Wydzielili oni na chodniku – w ramach kampanii reklamowej - specjalny pas ruchu, którego zadaniem jest kierowanie użytkowników smartfonów zajętych np. pisaniem smsów.
Innowacyjna sygnalizacja świetlna pojawiała się kilka miesięcy temu na przejściu dla pieszych przy Szkole Podstawowej nr 1 w podpoznańskim Zalasewie. Testowano tam system S-Line firmy Stove.
Czy podobne pomysły sprawdziły by się w Rzeszowie?
Warto zauważyć, że dotychczas nie odnotowano w Rzeszowie wypadku spowodowanego przez pieszego zapatrzonego w swojego smartfona. Jednak nie oznacza to, że podobne rozwiązanie nie sprawdziło by się w stolicy Podkarpacia.
Nie warto czekać na pierwszy wypadek. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Na świecie nie brakuje tragicznych przypadków. Przykładem może być wypadek, który miał miejsce w Monachium, kiedy nastolatka zapatrzona w telefon zginęła, wchodząc pod jadący tramwaj.
Nie należy też popadać w skrajność. Pomysły z Augsburga czy Zalasewa mogłyby być wprowadzone na przejściach dla pieszych przed drogami, na których ruch samochodowy i pieszy jest najintensywniejszy, jak np. przy rondzie Dmowskiego oraz w pobliżu szkół i uczelni.
Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.